Recenzja: W Marvel’s The Black Vortex Alpha kosmicznie ulepszony szop rakietowy będzie nawiedzał twoje sny

Strażnicy_of_the_Galaxy_&_X-Men_Black_Vortex_Alpha_Vol_1_1
Jako stosunkowo nowicjusz w komiksach jestem wdzięczny, że Czarny wir to pierwsze wydarzenie Marvela, które czytam numer po numerze. Jesteśmy dopiero w jednej trzeciej drogi, ale już Czarny wir wyróżnia się spośród innych kosmicznych wydarzeń rzadką i odświeżającą równowagą charakteru i działania.

Multiwers jest w niebezpieczeństwie, a winny jest najnowszy MacGuffin z kosmicznego wszechświata Marvela: Czarny Wir, starożytne lustro, które może odblokować kosmiczny potencjał jednostki. W niewłaściwych rękach może zrujnować wszechświat (lub coś tak strasznego… konsekwencje były do ​​tej pory niejasne), ale we właściwych może być narzędziem do tworzenia lepszego świata i to właśnie ta dwoistość jest źródłem konflikt dla większości pierwszych czterech numerów. Peter Quill i Kitty Pryde ukradli już Black Vortex ojcu Quilla, J-Sonowi, znanemu również jako Mr. Knife, jak ujawniono w retrospekcji. Tak więc MacGuffin zmieniający paradygmat spędza większą część czterech numerów bezpiecznie pod opieką Strażników Galaktyki i X-Men, którzy nie mogą się zgodzić, co z tym zrobić. Sprawy komplikują się, gdy trzech naszych bohaterów ( spojler ) Gamora, Beast i Angel poddają się Wirowi i otrzymują kosmicznie ulepszoną fizjologię i umiejętności walki oraz oświeconą mentalność naćpanych studentów pierwszego roku.

Trzeba przyznać, że od tego momentu historia nieco się przeciąga, ponieważ wywiązała się rozmowa dotycząca dwóch kwestii może być podsumowana w ten sposób:

Kitty Pryde i spółka:

Gamora, Bestia i Anioł:

*Następuje walka*
Ogólnie rzecz biorąc, jest to intrygująca historia, która może okazać się wyjątkową historią. Często ważne wydarzenia komiksowe, szczególnie te w kosmicznym wszechświecie, koncentrują się tak bardzo na nadmiernie rozbudowanych wątkach, że postacie i dynamika interpersonalna (rzeczy, które przede wszystkim przyciągnęły mnie do serii) muszą zostać odłożone na dalszy plan. To, co jest tak wciągające w Black Vortex jako MacGuffin, to to, że jego mocą jest wpływ na postacie, a w konsekwencji na ich interpersonalną dynamikę, a zatem te elementy muszą pozostać integralną częścią fabuły.

Co więcej, zawsze znajdowałem historie, które stawiają bohaterów przeciwko ich zmienionym umysłom towarzyszom – czy to przez pranie mózgu, zombie, czy, hm, poddanie się Czarnemu Wirowi, przerażające i dlatego wciągające.

To jeszcze wczesne dni, ale pierwsze cztery rozdziały The Black Vortex rozpoczęły wydarzenie od wspaniałego początku, pozostawiając mnie słusznie i całkowicie podekscytowany tym, co stanie się dalej.

Petra Halbur jest studentką na Uniwersytecie Hofstra, studiuje licencjat z dziennikarstwa i obecnie tkwi w fazie budowania świata, pisania powieści fantastyczno-naukowej. Więcej od niej można przeczytać na Rozważania kinofila lub śledź ją dalej Świergot .

Czy obserwujesz The Mary Sue na Twitterze, Facebooku, Tumblrze, Pintereście i Google+?