Recenzja: Wilk wśród nas, odcinek trzeci

Rzecz, która mnie wciągnęła Bajki było dobrze zaznajomione z wewnętrznym działaniem historii, z których czerpał. Było wiele współczesnych historii ze staroświeckimi postaciami z bajek, ale Bajki miał oko na drobne szczegóły. Lubił odwracać niektóre tropy na głowie, a inne zachować dla potomności (z różnym powodzeniem). Czytanie tych komiksów było jak spadanie wzdłuż paska Mobiusa, przechodzenie od wyobrażeń do klasycznej historii iz powrotem.

Do trzeciego odcinka nie zdawałem sobie sprawy, że to była rzecz, której mi brakowało Wilk wśród nas . Pod każdym innym względem czułem się jak Bajki fabuła. Te same postacie, podobna grafika, odpowiednia równowaga mroku, magii i ironicznego humoru. Brakowało mu jednak tego tajnego składnika – czegoś, co stało się widoczne w momencie, gdy został ponownie zmieszany.

Łagodne spoilery dla wszystkich trzech odcinków Wilk wśród nas , a także dla tych, którzy nie czytali komiksów.

Do tego momentu, Wilk wśród nas to historia detektywistyczna farbowana w wełnę. Wściekli mężczyźni, martwe kobiety, makabryczne miejsca zbrodni, przerażające obsesje seksualne, zdesperowani ludzie robiący desperackie rzeczy. Dobrze znamy tego rodzaju historie. Pomimo rzeczy, które kazały mi się zatrzymać, dostawa wydawała się starannie przemyślana i odniosłam wrażenie, że w opowiadaniu jest pewien poziom samoświadomości. W mojej recenzji drugiego odcinka pochwaliłem włączenie burdelu z rzeczywistą intencją narracyjną, co uważałem za odzwierciedlenie pisarzy i projektantów, którzy są obeznani z powszechnymi tropami. Ale to było w kontekście gra wideo trendy. Gatunek, co dziwne, nie był moim głównym celem, dopóki postać nie wypowiedziała następującego klejnotu:

Myślisz, że lubię być starą kobietą w tych opowieściach? Mężczyźni są bohaterami, kobiety dziwkami, a stare wiedźmy, takie jak ja, mogą patrzeć, jak umierają wszyscy, których kochają.

To krótka kwestia, tkwiąca w środku szybkiej kłótni. Inne postacie tego nie uznają. Ale ja to zrobiłem. Zmieniło to dla mnie cały ton gry.

Postać, o której mowa, opowiada o baśniach, a jej umiejętność rozpoznawania własnego archetypu nie jest niczym niezwykłym w tym wszechświecie. Jest Bajką, a Bajki nie mają złudzeń co do tego, czym są. Ale zastosuj tę linię do gatunku detektywa i pasuje równie dobrze. Zastosuj to do pierwsze dwa odcinki tej gry i pasuje równie dobrze. Nie trzymasz takiego lustra w swojej własnej historii, chyba że planujesz nieporozumienie. Nie pokazujesz swojej ręki, chyba że masz kartę w rękawie.

Kiedy wracam myślami do poprzednich odcinków, widzę wyłaniający się wzór. Pierwszy odcinek to standardowa sprawa policyjnych procedur — dobra robota, ale przeciętna. Drugi odcinek pokazuje więcej niuansów, ale pozostajemy na znanym terytorium przestępczości noir. Trzeci zaczyna robić to, co robią komiksy — nakłaniając cię do historii, którą wydaje ci się, że znasz, pokazując ci, jak to wszystko działa, a potem i tak udaje ci się zaskoczyć.

Po tej linijce sprawy trochę się pokręciły. W scenach, które nastąpiły, wnioski, które wyciągnęłam, zostały rozwikłane, a odnalezione wskazówki niczego nie wyjaśniały. Wszystkie dobre historie detektywistyczne wymagają zwrotów akcji, ale ta była prawdziwym ciosem frajerem. Stawki nie są takie, jakich się spodziewałem. Nowy zły facet nie jest tym, czego się spodziewałem (i ona jest przerażająca ). Bigby jest w głowie i nie ma sposobu, żeby się z tego wydostać. Jak na protagonistę typu „najpierw uderz, a potem zadaj pytania”, czuje się teraz wyjątkowo bezsilny. (Co nie znaczy, że jako gracz czułem się bezsilny. Wręcz przeciwnie, uwielbiam, gdy bohaterowie mają niedociągnięcia.)

Nadal jestem pod wrażeniem rozwoju postaci Królewny Śnieżki, zwłaszcza, że ​​byłem tak sceptyczny w stosunku do niej w pierwszym odcinku. Pod pewnymi względami jest bardziej przekonującą postacią niż Bigby. Być może dlatego, że Bigby jest z natury zamkniętym facetem, ale rozwój Snowa jest dla mnie łatwiejszy do wyczucia. Z każdym odcinkiem staje się bardziej pewna siebie, bardziej zdeterminowana i mniej chętna do znoszenia bzdur. Wciąż denerwuje się przejęciem biura, ale nie pozwoli, żeby to ją powstrzymało. Kiedy Bigby wchodzi w scenę, w której jest już obecna, jasne jest, że jest zajęta pracą w społeczności, próbując nawiązać kontakty, próbując wykonać pracę, w której Ichabod Crane się nie udał. Kiedy są razem w scenach, czuje się jak przeciwwaga Bigby'ego, tak jak w komiksach. Jestem mniej skłonny do ciosów i tracę spokój, gdy ona tam jest. I nawet kiedy ona… nie tam coraz bardziej próbuję złagodzić swoje reakcje, ponieważ chcę jej pokazać, że nie jestem Wielką Złą, o której wszyscy myślą, że jestem. To zabawne — wiem, jak ich związek ewoluuje w komiksach, więc nie martwię się o wynik. To raczej tak, jakbym intuicyjnie próbowała wpleść tę narrację w tę, którą już znam. Iluzja, że ​​piszę własną historię, jest tutaj silna.

Trudną częścią recenzowania gry epizodycznej jest to, że moje wrażenia mogą zostać całkowicie cofnięte przez następną część (proszę odnieść się do: moje oryginalne odczucia dotyczące Królewny Śnieżki). Mimo to mam nadzieję, że kolejne dwa odcinki nadal będą podążać za tym samym schematem podkręcania gatunku, który zaczynam widzieć w pierwszych trzech. Chcę, aby ta gra stała się osobnym paskiem Mobiusa. Chcę, aby moje oczekiwania zostały zakwestionowane. Chcę nadal widzieć interesujące postacie kobiece (jest ich teraz cała masa) i chcę, aby Bigby miał wspaniały powrót. Myślę, że to właśnie dostaję i bardzo mnie to cieszy.

Becky Chambers pisze eseje, science fiction i inne rzeczy o grach wideo. Jak większość internautów, ma Strona internetowa . Można ją również znaleźć na Świergot .