Recenzja bez spoilerów: Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy całkowicie zasługuje na szum

gwiezdne wojny-postacie-plakaty-3

Uwaga redaktora: Ta recenzja nie zawiera spoilerów. Jednak kilka elementów, które nadal mogą zdradzać więcej, niż chcesz wiedzieć – w zależności od tego, jak chcesz zarządzać swoimi oczekiwaniami – i tak zostało umieszczonych za kratkami spoilera. Cieszyć się!

Zanim przejdę dalej, powinienem ujawnić trochę osobistych Gwiezdne Wojny historia. Nie dorastałem na tych filmach. Żaden z rodziców (ani nawet ciocia czy wujek) nie cieszył się z nich zbytnio, więc nigdy nie pokazano mi ich jako dziecko. Nawet nie widziałem Gwiezdne Wojny film do liceum i wtedy popełniłem błąd oglądając filmy w teatrze wtedy (prequele), co sprawiło, że oglądanie mnie jeszcze mniej mnie interesowało. W końcu obejrzałem oryginalne trzy (hej, są DUŻO LEPSZE), ale zamiast tego miałem dziwne doświadczenie oglądania filmu, za którym wszyscy inni mieli nostalgię za dzieciństwem jako dorosły.

Han Solo i Luke trochę mnie wkurzali jako dorosłego, a tendencja do odpychania Lei od działania (kiedy była wyraźnie zdolna) była frustracją. Podobały mi się filmy; są w nich rzeczy, które naprawdę UWIELBIAŁEM, ale nie byłam tak zachwycona franczyzą, jak wiedziałam, że inni są. Byłem wobec nich dość beznamiętny i generalnie apatyczny wobec pomysłu ponownego uruchomienia franczyzy.

Ale widząc Przebudzenie Mocy jako samodzielny film, rozpoczynający własną trylogię, muszę przyznać, że jestem absolutnym szokiem i podziwem, gdy mówię… UWIELBIAM ten film! Bez gogli nostalgii i przytłaczającego szumu, z jakimi wiem, że fani poszli na ten film i mogą po prostu oglądać jako własny film, działa pięknie – naprawdę, od początku do końca, niezależnie od ilości nostalgii i wiedzy, jaką wchodzisz w film z. Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy to jedno z najprzyjemniejszych doświadczeń, jakie miałem w teatrze przez cały rok, a J.J. Abrams odkłada swoją fanboyową stronę i jest po prostu dobrym gawędziarzem z umiejętnością tworzenia wciągających nowych postaci w tej znanej galaktyce.

Pomimo przewagi prasy o powracającej trójce weteranów, nowe postacie są zdecydowanie najlepszą częścią filmu. Pojawienie się znajomych twarzy zajmuje trochę czasu, ale to nie ma znaczenia. Kiedy otwierasz swój film z Oscarem Isaacem, który jest najbardziej wciągający i lubiany, jakiego kiedykolwiek widziałeś przed kamerą (mówiąc dużo, biorąc pod uwagę, jak bardzo jest lubiany), wiesz, że Abrams wie, jak opowiedzieć tę historię. Dosłownie zapisałem, myślę, że uwielbiam Oscara Isaaca w tym filmie po tym, jak zrobił jego did

plakat z tomem Hiddlestonem w kolorze szkarłatnego szczytu

Ale niezaprzeczalnymi przełomowymi gwiazdami tego filmu będą bez wątpienia względni nowicjusze Daisy Ridley jako Rey (zamiatacz) i John Boyega jako Finn (były szturmowiec). Jedynym problemem jest to, że ten film wychodzi za późno, abym mógł głosować na nich jako przełomowe gwiazdy roku (nie, żeby ten film dotyczył pochwał krytyków). Tworzone gwiazdy filmowe są zabawne, urocze i łączą wszystkie swoje sceny z wystarczającą ilością chemii, aby naprawdę płakać. Obaj przykuwają uwagę ekranu od początku do końca i wydają się mieć mocne zrozumienie swoich postaci i miejsca, w którym pasują do tego większego wszechświata filmowego. Nigdy nie tęsknisz za weteranami, ponieważ ci nowi tak dobrze ze sobą współpracują.

Zaletą posiadania tak dobrze rozwiniętych nowych głównych postaci jest fakt, że co pozwala im pokazać ozdoby z dodanymi szczegółami i wyraźnie pozwolić, aby relacje postaci znalazły się w centrum uwagi - to i akcja, która jest całkiem świetna. Jasne mówienie o tym, że ten film musi mieć wagę, a nie być tylko orgią z cyfrowymi efektami, było czymś, co Abrams wziął sobie do serca. Stworzenia wydają się prawdziwe (o wiele mniej ciężkie CGI niż prequele), a statki mają wagę, która zwiększa ekscytację pościgów. Co najlepsze, wszystkie sceny walki działają, ponieważ są ZARÓWNO dobrze wykonane, JAK I mają emocjonalną stawkę. To dosłownie jedyny dwugodzinny film akcji, w którym nie zniecierpliwiłem się przez cały rok. Obchodzi Cię, kto wygra, a śmierć i zniszczenie nie są arbitralne ani nieuzasadnione. Aha, i z wyjątkiem kilku niepokojących niebieskich światełek na początku, J.J. Abrams otrzymał pomoc w swojej obsesji na punkcie flary i wydaje się, że jest w pełni wyzdrowiony. Dzięki Bogu.

W rzeczywistości film wygląda świetnie. Jest bliższy wyglądowi pierwszych trzech filmów, a nie brzydkiego wyglądu CGI z prequeli. Planety są ciekawe i zamieszkane. Od momentu, w którym spotykamy Rey, żyjącą na pustynnej planecie, dużo wiemy o tym, kim jest i skąd pochodzi, co jest tylko zbudowane. Szturmowcy zostali zmodernizowani (wyraźnie są mądrzejszymi i lepszymi strzałami niż w innych filmach), ale nic nie zostało przesadzone. Większość filmu znajduje ten słodki punkt między rozpoznawalnością a oryginalnością. To przemyślana, dopracowana produkcja filmowa, która szanuje swojego poprzednika. Cóż, z wyjątkiem Ale Lupita Nyong’o, jako Maz Kanata, , działając jak cholera z przebranej roli, jak zdobywczyni Oscara, którą jest. To samo można powiedzieć o Gwendoline Christie, jako kapitan Phasmie, która wyróżnia się, mimo że nie widzimy jej twarzy. Szczerze, żałuję, że nie miała więcej do zrobienia w tym filmie.

Niezwykła rzecz o Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy jest, jako ktoś, kto czuł, że tęskniłem za łodzią w tej oryginalnej serii filmów, zostałem całkowicie przekonany. Nie mogę się doczekać następnego (chociaż jestem też bardzo podekscytowany) Łotr 1 ). Ponieważ ktoś wkurzył się, że mamy tylko figurki Leii w jej niewolniczym kostiumie (uwielbiam jej twardziela w tym filmie, nienawidzę tego, jak była fetyszyzowana w tym kostiumie), chcę zabawki Rey, Finn i Poe do mojego biura (mogą usiądź obok mojego Yody, Fozzie Bear i Steve'a Rogersa). Właściwie to dziecinne zawroty głowy, które miałem podczas oglądania Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz , uśmiech, który dostałem po prostu z powodu tego, jak zabawny, dobrze zrobiony i przemyślany był ten film akcji, jest czymś, co w końcu dostałem od Gwiezdne Wojny film. Zostałem sprzedany na bogate możliwości tych nowych filmów. W tym czasie pozwalam Mocy.

Dzięki, J.J. Abramsa. Twój film jest WSPANIAŁY!

Lesley Coffin to nowojorski przeszczep ze środkowego zachodu. Jest nowojorską pisarką/redaktorką podcastów dla Filmoria i współtwórca filmowy w Interrobang . Kiedy tego nie robi, pisze książki o klasycznym Hollywood, w tym Lew Ayres: sumienny obrońca Hollywood i jej nowa książka Gwiazdy Hitchcocka: Alfred Hitchcock i Hollywood Studio System .

—Proszę zwrócić uwagę na ogólną politykę komentarzy The Mary Sue.—

Czy śledzisz The Mary Sue dalej? Świergot , Facebook , Tumblr , Pinterest , & Google+ ?