Frank Cho i Milo Manara udowadniają, że niczego się nie nauczyli na panelu sztuki i kobiet

Milo Manara Pająk-kobieta

***Ostrzeżenie dotyczące treści NSFW poniżej.***

Jest taki stary żart: pacjent idzie do lekarza i mówi Doktorku, boli mnie ramię za każdym razem, gdy nim poruszam to . Na co lekarz odpowiada: Więc nie ruszaj tego w ten sposób. Dla dwojga ludzi, którzy wydają się nienawidzić tego, co się dzieje, gdy ludzie obrażają się ich pracą, artystów Milo Manara Frank Cho z pewnością wydaje się, że robią dla siebie nową karierę całkowicie zbudowaną na tym. Panowie, jeśli jesteście zmęczeni luzem, może rozważcie złagodzenie zachowania, które je powoduje, abyście nie ujawnili się jako przyciągający uwagę. (Czekać, za późno .)

Jest konwent komiksowy o nazwie Lucca Comics and Games 2016 dzieje się teraz we Włoszech, na którym Cho była gospodarzem dzisiejszego panelu, podczas którego dyskutowali o swojej karierze i pracy zatytułowanej Frank Cho, Milo Manara i kobiety – dialog między dwoma mistrzami.

ok google powiedz mi dowcip

Ehm.

Pod koniec panelu Manara podarowała Cho prezent w postaci bardzo NSFW rysunku Spider-Woman, zgodnie z postem na Facebooku Cho, najwyraźniej w podziękowaniu za walkę z cenzurą:

Żeby było jasne, tak, to jest Wargi sromowe Spider-Woman.

odwróć piękno i bestię

Dla odszedł robiąc Cudowna kobieta warianty ponieważ był zdenerwowany, że pisarz serialu Greg Rucka miał konkretne pomysły na temat tego, jak chciałby, aby Wonder Woman przedstawiana na okładkach komiksów, a Cho najwyraźniej wierzy, że pomimo faktu, że jest artystą do wynajęcia, jedyną osobą, którą będzie notatek od redaktora, który w żaden sposób go nie rzuci. Naprawdę, naprawdę musiał wyrazić siebie, rysując wystającą bieliznę Wonder Woman. Teraz Manara publicznie daje Cho to grube dzieło sztuki (nawet nie artystyczne ani erotyczne - po prostu w zasadzie daje Spider-Woman wielbłąd-paluch) jako bardzo jasnego pieprzenia każdemu, kto rzuciłby im wyzwanie i ich zdolność do uprzedmiotowienia kobiety, kiedy tylko chcą.

Oboje zachowują się jak rozdrażnione dzieci. Jakby sprzeciw wobec ich twórczości w pewnych kontekstach był… głęboko raniąc ich . Jakby nie po prostu mieć panel tylko dla siebie na konwencie komiksowym . Jakby ktoś próbował pohamować swoje portrety postaci kobiecych na okładkach, które wiele osób zobaczy – bo tak, pomimo ciągłej argumentacji, że jeśli ci się nie podoba, to nie musisz tego kupować!, problem w tym że warianty są nadal widoczny w sklepach — dławi ich artystyczny wyraz. (Więc jedynym sposobem, w jaki możesz wyrazić siebie artystycznie, jest umiejętność rysowania warg sromowych? Albo wystającej bielizny Wonder Woman? Albo tyłków w powietrzu? To wydaje mi się dość ograniczonym słownictwem artystycznym.) Jakby Marvel lub DC ciągnięcie jedna z ich okładek jest równoznaczna z ucisk .

Wiesz, co jest równoznaczne z uciskiem? Cała branża zaprojektowana tak, aby traktować i przedstawiać Cię jak obywatela drugiej kategorii. Że ucisku.

Po pierwsze, powiem wprost, że nie ma to nic wspólnego z faktem, że którakolwiek z nich lubi rysować postacie kobiece w sposób erotyczny. Właściwie lubię erotykę i chociaż ogólnie nie sądzę, że sztuka Manary jest szczególnie moim gustem, w pełni szanuję prawo każdego artysty do rysowania seksownych pin-upów. Jak najbardziej, rób odbitki i sprzedawaj je na konwencjach. Sprzedawaj je na swojej stronie. Mogą dowolnie rysować i sprzedawać każdemu, kto ich zatrudni lub kupi.

Kiedy fani komiksów narzekają na konkretną wersję okładki, mniej chodzi o pojedynczego artystę, a bardziej o firmę, która pozwala niektórym seksistowskim okładkom przejść przez redakcję do publicznej konsumpcji. I powiedzmy sobie jasno, kiedy jesteś tylko rysowanie postaci kobiecych w seksualny sposób, to jest z natury seksistowski . Uprzedmiotawiasz kobiecą formę w sposób, w jaki nie uprzedmiotawiasz męskiej formy. I jasne, możesz się spierać, że Hej, jesteśmy prostymi mężczyznami! Rysujemy to, co lubimy! Ale to nie tak, że ktoś zatrudnia gejów lub heteroseksualnych artystek do rysowania męskich postaci w zseksualizowany sposób. Środowisko komiksowe jest wyraźnie skrzywione na korzyść cis heteroseksualnych mężczyzn – wielu z nich denerwuje się, gdy fani, a później firmy, dla których pracują, próbują nieco wyrównać sytuację. Nie daj Boże, aby na chwilę odebrano im przywilej.

nastoletnie tytani akcja na żywo kruk

Manara i Cho nie wydają się rozumieć, że nie chodzi o nich jako artystów; chodzi o pociąganie firm, dla których pracują, do odpowiedzialności za to, co prezentują swoim głównym czytelnikom. A jednak ci dwaj wydają się traktować walkę z seksizmem jako osobisty atak na ich indywidualne prawo do tworzenia. To bardzo wymowne. Być może, gdyby nie robili i nie mówili bardzo seksistowskich rzeczy, nie czuliby potrzeby odebrania tej walki tak osobiście.

Gdyby TYLKO martwili się o wolność wypowiedzi, wyrażaliby siebie poprzez swoją pracę i sprzedawali/tworzyli ją samodzielnie, tak jak zawsze mieli WOLNOŚĆ. To byłoby ćwiczenie wolności słowa, nawet gdy ćwiczą fani i wydawcy komiksów ich wolność słowa w niekupowaniu ich pracy lub zatrudnianiu ich do wykonywania pewnych okładek. Fakt, że robią razem takie panele, z zadowoleniem i publicznie odpowiadając sobie nawzajem sztuką, która jest obraźliwa celowo , i wysuwają się na orędowników wolności słowa, kiedy nikt ich nie powstrzymał przed tworzeniem sztuki, cuchnie czymś innym. Coś nienawistnego. Coś zdecydowanego wcierać sól w bardzo głęboką ranę.

A potem, udowadniając po raz kolejny, że krytyka nie jest czymś, z czym dobrze sobie radzi, Cho ciągnie to:

Już dawno przestało to dotyczyć wolności słowa. W tej chwili chodzi tylko o złośliwość, prostą i prostą. Nie ma w tym nic altruistycznego długości, do których doszli nie tylko domagać się prawa nie tylko do rysowania tego, czego chcą, ale także do wyrażania swojego prawa do publikacji i oglądania swojej pracy. Nie rozumieją, że nikt nie jest im winien podziwu. Nikt nie jest im winien poklepania po głowie za ich pracę. Nikt nie jest im winien publikacji.

ile waży młot Thora

Coraz częściej problemem nie jest praca, a ich stosunek do krytyki pracy. Postawy, która nie jest przyczyną, ale jest symptomem znacznie większego problemu seksizmu w przemyśle komiksowym.

(przez Donna Dickens i Jill Pantozzi na Twitterze, zdjęcie za pośrednictwem Marvel Comics)

Chcesz więcej takich historii? Zostań subskrybentem i wesprzyj stronę!