Psychologia fandomu: dlaczego przywiązujemy się do fikcyjnych postaci

tumblr_niqta9kWq51u968ooo2_1280

Kiedy wyruszam na badania Fanki , byłam już dobrze zaznajomiona ze sztuką fangirlingu.

olivia munn w Iron Man 2

Będąc czcigodnym Pliki X fangirl przez moje nastoletnie lata, koncepcje OTP, UST i fanfiction nie były dla mnie niczym nowym. To, co okazało się inne, zbliżając się do fandomu jako dorosła kobieta, to głębia ludzkich emocji, której stałam się świadoma. Podczas gdy moje machnięcia przed nastolatkiem były o wiele bardziej związane z odkrywaniem ludzkiej natury, moje dorosłe wysiłki, aby połączyć się z fandomem, były o wiele bardziej związane dlaczego Jestem fanką. Dlaczego ktokolwiek z nas? Dlaczego reagujemy na postacie fikcyjne, niezależnie od tego, czy mieszkają na kartach lubianej książki, czy na jednym z wielu naszych ekranów, tak jakby byli prawdziwymi ludźmi? Krótka odpowiedź to empatia.

Zrzut ekranu 2015-08-19 o godz. 13.17.11

W naszych mózgach empatia żyje w małym płatku zwanym prawy zakręt nadbrzeżny. Kiedy wchodzimy w interakcje z innymi ludźmi, używamy siebie jako pewnego emocjonalnego miernika, aby spróbować dowiedzieć się, jak się czują. Czytamy ich mowę ciała, ton głosu, mimikę twarzy i wykorzystujemy własne wewnętrzne doświadczenie jako wskaźnik do kierowania naszymi interakcjami z nimi. Co ciekawe, w badaniach, w których ta część mózgu została zakłócona, uczestnicy zgłosili się coraz trudniej jest nie projektują własne stany emocjonalne na innych. To oczywiście jest coś, co do pewnego stopnia wszyscy robimy, szczególnie jeśli jesteśmy zestresowani lub próbujemy podejmować decyzje szybciej niż nasz zakręt.

Teraz, kiedy wczuwamy się w kogoś, kto fizycznie znajduje się przed nami, mamy możliwość doznania dotykowego – przytulenia go, pokrzepiającego ściskania jego ręki – które wzmacnia naszą reakcję emocjonalną. Na pewnym poziomie empatia jest świadomym procesem — i istnieją sposoby na poprawę naszej zdolności do empatii z innymi. Ale na poziomie neurobiologicznym istnieją pewne funkcje, które albo istnieją, albo nie występują w każdym z nas. Socjopaci przypuszczalnie mają słabiej funkcjonujący zakręt. Z drugiej strony empatie mają wyższą funkcję.

Jedną z rzeczy, która pomaga nam wczuć się w rodzinę i przyjaciół, bez względu na nasze podstawowe możliwości, jest próba wypełnienia szczegółów tego, czego nie wiemy o ich sytuacji. Co ciekawe, tak samo mniej więcej robimy z fikcyjnymi postaciami; w rzeczywistości czasami łatwiej jest im wczuć się, ponieważ często otrzymujemy znacznie bardziej szczegółową i intymną wiedzę o postaci niż kiedykolwiek o kimś w naszym prawdziwym życiu. I tak jak w życiu, naszą naturą jest wypełnianie pustych miejsc, gdy pojawia się postać, której jeszcze nie poznaliśmy. Fanfiction to jeden ze sposobów, w jaki robimy to na poziomie społeczności. Głowice, termin w fandomie, który odnosi się do tego, co dana osoba uważa za prawdziwe na temat postaci, nawet jeśli nie jest to kanon, to kolejny sposób, w jaki dopracowujemy szczegóły życia tej postaci, gdy próbujemy zrozumieć i ostatecznie współczuć im na pewien poziom.

Na poziomie neurobiologicznym nasze doświadczenie konsumowania fikcji jest tak naprawdę bardzo real. Wymiernie tak. Kiedy na przykład czytamy o zapachu kawy, zapala się węchowy ośrodek naszego mózgu. Nie możemy naprawdę powąchać, ale znamy ten zapach i możemy go wyczarować. Zwłaszcza jeśli język jest bogaty i pomaga nam odtworzyć doświadczenie. Metafory mogą być pomocne w dostarczaniu nam żywych, wielozmysłowych doświadczeń podczas czytania, porównania pomagają szerszemu gronu czytelników doświadczać tych samych emocji w oparciu o nasze własne wewnętrzne doświadczenia.

0880206f987322fd61db5bcc23c8eb68

Zamiast próbować zlokalizować dokładne tożsamości ontologiczne postaci, chciałbym zamiast tego przyjrzeć się sposobowi, w jaki poznajemy postacie, który, mam nadzieję pokazać, nie różni się tak bardzo od sposobu, w jaki poznajemy ludzi osobiście, a zwłaszcza poprzez dzieła literatury faktu.

— Howarda Sklara, Wiarygodne fikcje

Największym filozoficznym dylematem, przed którym stoimy, jest określenie, co to znaczy być prawdziwym. Na nieco podstawowym poziomie jesteśmy prawdziwi, a postacie fikcyjne są nierzeczywiste; co najwyżej są reprezentacjami lub amalgamatami prawdziwych ludzi, ale oni sami nie posiadają w życiu żadnej rzeczywistej, samotnej tożsamości. Nie są z krwi i kości. Nie możemy nawiązać z nimi kontaktu na tak dotykalnym poziomie, jak moglibyśmy, powiedzmy, z przyjacielem, którego pocieszamy. W filmie i telewizji często możemy rozszerzyć nasze uczucia do postaci na aktorów, którzy je przedstawiają, co jest w najlepszym razie nieszkodliwe, ale w najgorszym potencjalnie dość denerwujące dla aktorów. Mimo to próba zdefiniowania względnej realności postaci jest często świadectwem tego, jak są napisane i jak grają je aktor.

Teoretycy literatury walczą z zaakceptowaniem faktu, że postać może być prawdziwa, ponieważ wyrwana z kontekstu ich uniwersum (czy to w książce, telewizji czy filmie) nie jest w stanie samodzielnie stanąć na wysokości zadania. Oczywiście można by argumentować, że istnieją postacie literackie, które są tak ponadczasowe, tak bezmiejscowe, że ten argument zostałby unieważniony. Książki i filmy często rzucają się na własne wysokobudżetowe wersje fanfiction, biorąc ukochane postacie (które prawdopodobnie znajdują się w domenie publicznej) i umieszczając je w alternatywnych światach. Myśleć Pewnego razu .

Niezależnie od tego, czy postacie są ontologicznie realne, czy nie, nasza znajomość z nimi czyni je bardzo silnymi emocjonalnie; rodzaj emocjonalnej prawdy, której doświadczamy na poziomie biochemicznym dość mocnotak samo jak w przypadku nieznajomych, których poznajemy w ciągu sezonu – lub lat, dla lojalistów fanów.

Nasza interpretacja aktorów, którzy wcielają się w bohaterów, a nawet pisarza, który je napisał, nie zawsze może być tak błędna. Aktorzy często są typami. Pisarze często wstawiają elementy własnej osobowości w jedną lub dwie postacie, nawet podświadomie. Nasz stosunek do bohaterów wynika zatem z relacji z aktorami, ludźmi, którzy ożywiają ich w naszej wyobraźni. Wszystko opiera się na prawdziwych emocjach. Prawdziwe doświadczenia.

Niektórzy filozofowie sugerowali, że reakcja emocjonalna, jaką mamy na postacie fikcyjne, nie może być prawdziwa, ponieważ nie jest skierowana do prawdziwych ludzi. Nieracjonalne, niespójne i niespójne jest myślenie, że możemy kierować prawdziwe emocje na nierzeczywiste przedmioty, twierdzi Colin Radford .

Aby dalej rozwinąć, prosi nas, abyśmy zastanowili się, jak zmieniłaby się nasza emocjonalna reakcja na straszne wydarzenie, gdybyśmy później odkryli, że było ono fałszywe. Chociaż wierzymy, że to prawda, reagujemy empatycznie – jednak jeśli uważamy, że dane konto jest fałszywe lub jeśli wiemy, że tak jest, nie możemy racjonalnie wczuć się w to. Kiedy jednak czytamy książkę lub oglądamy film, świadomie uczestniczymy w czymś fałszywym, a mimo to jakoś jesteśmy tym bardzo poruszeni.

Inny filozof, Kendall Walton, zastanawia się, czy to, czego doświadczamy, oglądając na przykład horror, nie jest prawdziwym strachem – ale quasi-strachem. Te prawie-ale-nie-zupełnie-emocje nie są oparte na wierze, ale na pozorach. Dzieci bawiące się ze swoim ojcem w grę w udawanie, w której udaje, że jest ścigającym je potworem, żartobliwie uciekają i chowają się przed nim, ale nie zawahają się wrócić do niego, gdy gra się skończy. Te quasi-emocje odpowiadają za naszą radość z bycia wystraszonym podczas strasznego filmu lub nasze pragnienie, by wypłakać się oglądając coś takiego Magnolie ze stali po raz dziesiąty. Co więcej, nie jest tak, że każdy film lub książka może dać nam taką zabawę (lub okropność) Heebie jeebies lub sprawić, że będziesz płakać wielkimi łzami człowieka.

Chociaż możemy zdecydować się na angażowanie się w fikcję, wydaje się, że nie kontrolujemy naszych emocjonalnych reakcji na nią – quasi lub nie. A mimo to, jak to jest, że możemy w pełni wejść do filmu lub wziąć książkę, którą przeczytaliśmy milion razy, nie tylko wiedząc, że nadchodzi emocjonalny szczyt, ale wiedząc, że to nie jest prawdziwe – ale my wciąż się rozdzieramy? Och, co za splątana sieć, którą tkamy.

Dobrze byłoby pamiętać, dlaczego w ogóle czytamy lub oglądamy filmy; czy nie jest to doświadczenie tego, czego nie doświadczyliśmy w naszym prawdziwym życiu? Rozumiesz życie innych ludzi, wewnętrzne i zewnętrzne? Czy nie jest oznaką dobrej charakterystyki, jak realne są dla nas?

Wszyscy słyszeliśmy anegdoty o aktorach, którzy grają lekarzy w telewizji, którzy znaleźli się w sytuacjach, w których należy zapewnić rzeczywistą opiekę medyczną – i muszą przypominać ludziom wokół nich, że w rzeczywistości nie są lekarzami.Po prostu grają w telewizji.

Celem twórców takich postaci jest zawieszenie naszej wiary, aby zobaczyć aktora jako postać; przyglądamy się umiejętnościom artystów takich jak Meryl Streep, którzy płynniestają siępostać, w której wcale nie musimy wkładać zbyt wiele wysiłku, aby przekonać samych siebie, że jest Miranda Kapłańska i nie tylko Meryl Streep ze świetną fryzurą. Ale jak możemy nieświadomie zdecydować, że to nie Meryl Streep w naszym telewizorze?

diabeł-nosi-prada-musical

Filozof Tamar Gendler zakłada, że ​​mamy dwa konkurujące ze sobą poziomy świadomości — przekonanie i alif. To pierwsze rządzi naszą wiedzą intelektualną, że tak, fikcja nie jest faktem. Tam, gdzie to drugie, to, co nazywa alief, to zdolność naszego mózgu do zawieszenia wiary w to, że fikcja nie jest prawdziwa – co sprawia, że ​​oglądanie filmów jest przyjemne. Możemy się w nich zgubić, ale gdy tylko napisy się skończą i wrócimy do naszego codziennego życia, my wiedzieć to była tylko Meryl Streep z wspaniały ostrzyżenie.

Ten system wyobrażenia jest jednak procesem, który w miarę dorastania staje się coraz bardziej rozwinięty. Dlatego dzieci są jeszcze bardziej zachwycone opowieściami niż my. Jeśli kiedykolwiek zabrałeś małe dziecko na przedstawienie teatralne na żywo, prawdopodobnie znasz zmaganie się z koniecznością wyjaśnienia mu, że aktor grający tę postać był tylko udając być zranionym.

Psychologowie byli również zainteresowani tym, co nazywają zdobywanie doświadczenia , gdzie podświadomie przejmujemy cechy, postawy i zachowania naszych ulubionych bohaterów. Nasze ulubione ( problematyczne czy nie ) są często takie, ponieważ mocno się z nimi identyfikujemy. W jednym z badań psychologowie odkryli, że uczestnicy mieli: o wiele trudniejsze zdobywanie doświadczenia, gdy czytali przed lustrem ; przypuszczalnie dlatego, że stale przypominano im o ich własnej koncepcji. Tak więc zdobywanie doświadczeń może mieć miejsce tylko wtedy, gdy jednostka może stłumić własną tożsamość i zatracić się w książce lub filmie.
Przyjmowanie doświadczenia różni się od postawienia się w czyjejś sytuacji, które polega na przyjmowaniu większej perspektywy — jak wtedy, gdy wcześniej rozmawialiśmy o empatii. Akt przejmowania doświadczenia, cech lub atrybutów jest bardzo potężny; ponieważ dzieje się to na poziomie nieświadomym, z czasem pozytywna zmiana może rozwijać się dla jednostki: większa pewność siebie, motywacja i wyższy poziom komfortu społecznego, dla jednego.

Jeśli wy Google, dlaczego przywiązujemy się do fikcyjnych postaci? Zwracanych jest 2 800 000 wyników. Niektóre z nich to artykuły takie jak ten, pytające o psychologię, filozofię, o to, jak odnosimy się do naszych ulubionych postaci. Inne to jednak mnóstwo postów na forach dyskusyjnych i blogów, na których ludzie dość przerażająco zastanawiają się, czy są chorzy z powodu rozwijania bardzo prawdziwych reakcji emocjonalnych na postacie, o których wiedzą, że intelektualnie nie są prawdziwe.

Zrzut ekranu 19.08.2015 o godz. 13.20.33
Zrzut ekranu 19.08.2015 o godz. 12.20.44
Zrzut ekranu 19.08.2015 o godz. 13.20.58
Zrzut ekranu 19.08.2015 o godz. 12.21.08

To, czego szukamy, jeśli chodzi o odnoszenie się do postaci, niekoniecznie jest takie samo, jak to, co byśmy w nich podziwiali. W rzeczywistości, jeśli chodzi o sprowadzenie do tego, co sprawia, że ​​naprawdę, naprawdę, naprawdę kochamy daną postać, nie chodzi o to, że myślimy o nich jako o naszym fikcyjnym odpowiedniku, ale o to, że chcielibyśmy się z nimi przyjaźnić.

U podstaw naszej atrakcyjności dla fikcyjnych postaci może nie być to, że tak bardzo się z nimi identyfikujemy – ale raczej po prostu lubimy spędzać z nimi czas. Czy to na kartach książki, w nowym sezonie telewizji, czy w filmie pełnometrażowym, przynajmniej na kilka godzin gubimy się w ich świecie.

A może znakiem naprawdę zapadającej w pamięć postaci fikcyjnej jest to, jak często zabieramy ją ze sobą, gdy wracamy do rzeczywistości.

Abby Norman jest dziennikarką mieszkającą w Nowej Anglii. Jej prace pojawiły się w The Huffington Post, Alternet, The Mary Sue, Bustle, All That is Interesting, Hopes & Fears, The Liberty Project i innych publikacjach internetowych i drukowanych. Jest stałym współpracownikiem Ludzkich części na Medium. Prześladuj ją skuteczniej w www.notabbynormal.com lub zapisz się do jej cotygodniowego newslettera tutaj .

—Proszę zwrócić uwagę na ogólną politykę komentarzy The Mary Sue.—

Czy śledzisz The Mary Sue dalej? Świergot , Facebook , Tumblr , Pinterest , & Google+ ?

kiedy skończy się wybielanie mangi?