Podsumowanie Rick & Morty: Rickle w czasie

podzielony ekran

Podsumowanie: Rick w końcu ponownie uruchamia oś czasu po zamrożeniu jej pod koniec sezonu 1; jednak sześć miesięcy życia w zamrożonym czasie pozostawia jego, Morty'ego i Summer, własne osie czasu, niestabilne, a zwykłe stare nastoletnie wątpliwości wystarczają, aby zacząć dzielić nasze trzy postacie na wiele możliwych egzystencji typu Schrödingera.

Po pierwsze, to, co każdy, kto ma oczy, może powiedzieć: to oszałamiająco ambitne dzieło animacji. Każda możliwa oś czasu ma jednakowo zrealizowaną animację, każda ma jednoczesny dźwięk zmiksowany w taki sposób, że szczególnie oddany widz może nadal wypracować poszczególne linie, a ogólny obraz nigdy nie traci spójności, bez względu na to, jak zajęta jest klatka (choć być może ty, jak mnie zabolało mnie trochę głowy próbując analizować wszystko jednocześnie).

Wyciąga nawet podwójny obowiązek jako swego rodzaju skrót określający, w jaki sposób idea alternatywnych ja może działać na poziomie praktycznym: zestaw identycznych okoliczności ma jedną małą zmianę (Morty mówi do Ricka lub Summer przejmuje inicjatywę) i ma potencjał, aby stamtąd wyjdą spiralnie ku bardziej trwałym konsekwencjom. Od urodzenia, nagle mamy obraz tego, jak moglibyśmy sprawić, by nasz Rick stał wiarygodnie obok czterech coraz bardziej różnych wersji samego siebie w nowym otwarciu. Mam wrażenie, że ten wizualny skrót będzie bardzo pomocny na (czas) linii.

Budowa tego odcinka wydaje się sugerować trzy rzeczy – jedną, która podobnie jak twórcy Venture Bros Harmon i Roiland zakładają, że wspomnienie finału sezonu 2014 jest świeże w twoim mózgu, co oznacza, że ​​nie muszą tracić czasu na przeglądanie tego; to samo założenie oznacza również, że czują się komfortowo, rzucając w widza dosłowne warstwy działań, zakładając, że będą mieli łatwy dostęp do tych treści później w celu powtórnego oglądania; i to, że każdy odcinek jest mentalnością punktu wejścia, nie oznacza, że ​​będą marnować sekundę z czasu trwania dziesięciu odcinków.

Ale jak to często bywa w przypadku tego serialu, mniej koncentruję się na technicznej magii niż na bogactwie wyświetlanych relacji między postaciami. Odcinek ugruntowuje się, wracając do wysokiej koncepcji fabuły A / uziemionej fabuły B z wczesnych części sezonu 1, co jest prawdopodobnie krokiem wstecz od bardziej w pełni zintegrowanych fabuł późnego s1, ale także sprawia, że ​​​​rzeczy osi czasu nie stają się przytłaczające. I udaje mu się to podwoić jako podstawowy szkic wszystkich postaci – Rick jest zadowolonym z siebie geniuszem, Morty jest zdenerwowany, Summer jest zarozumiała, Beth przesadza, a Jerry jest najgłupszym facetem w pokoju – jednocześnie podnosząc na duchu to, co o nich wiemy. na nowy poziom złożoności.

Jerry może być najbardziej zaskakującą zmianą od samego początku. Chociaż był znacznie zmiękczony od swojej zdesperowanej, hardkorowej osobowości przez jego serdeczne interakcje z Doofusem Rickiem i dziwnie szczerą miłość do niektórych filmów Jamesa Camerona, po raz pierwszy widzimy, jak podejmuje konstruktywne działania w narracji (pomijając apokalipsę). Co więcej, wreszcie zrozumieliśmy, co u diabła łączy Beth i Jerry'ego w dobry dzień poza litością i przerażeniem, a prosty, ale skuteczny gambit Jerry'ego (ponownie zrodzony z czystej i raczej dziecięcej pasji) sprawia, że ​​jest słodka i prosty kontrapunkt dla ciągłej gry mówionych kłamstw i prawdziwych działań, która jest każdą relacją Ricka z innymi ludźmi.

Beth również udowadnia, że ​​jest jeszcze bardziej córką swojego ojca, prawie niemożliwą do przystosowania się w uszczypnięciu i jeżdżącą na łyżwach po cienkiej jak lód okleinie pewności siebie zamrożonej nad otchłanią błędów z przeszłości. Wydawałoby się, że nie do końca podziela wszechogarniające ego Ricka (na co skrypt poświęca nam trochę czasu), co może okazać się istotne w dalszej kolejności. W wiadomościach, których nie ma ani tu, ani tam, nadal nie jestem pewien, czy jeleń powracający do natury i niewytłumaczalny towarzysz rdzennych Amerykanów jest śmieszny-ha-ha czy śmieszny-bwuh (a może to po prostu gra na zmęczonych stereotypach, zostawiam to do lepszych dusz niż ja), ale wyraźnie pamiętam śmiech za każdym razem.

Jeśli chodzi o to, co stanowi nasze główne trio, dzieci w tym odcinku są przedstawiane głównie w świetle ich związku z Rickiem. Najbardziej niepokojący jest fakt, że pomimo tego, że wydają się całkiem dobrze dogadać w pierwszym sezonie, ich nowe równe znaczenie w przygodach Ricka dość szybko rzuca się im do gardeł. I choć Morty wciąż ma duże znaczenie – jest pancerzem fal mózgowych, jest wyraźniej zmiażdżony wykładem Ricka o kawałkach gówna, a pod koniec dnia to on jest tym, dla którego Rick się poświęca – założę się, że ta rywalizacja między rodzeństwem nie zniknęła na zawsze .

I jest też sam naukowiec, człowiek wkładający każdy cal wysiłku w udawanie, że go to nie obchodzi, podczas gdy w rzeczywistości, przynajmniej na poziomie pragmatycznym, bardzo to robi. Ten odcinek nie wymaga czasu, aby pokazać, co sprytni widzowie bez wątpienia podejrzewali – że Rick ma to razem w tym sensie, że jest kulą błędów i nienawiści do siebie (sposób, w jaki rozmawia ze swoimi duplikatami wymiarowymi, jest… oświecający) trzymany razem przez różne typy nadużywania substancji i przemożnego pędu do przetrwania. Teoretyczna scena poświęcenia jest pięknym momentem, wykonanym z minimalnym schmaltzem i skorygowanym kursem bez cofania się, przypomnienie, że jest powód, by zainwestować w tę postać, poza zwykłym używaniem go jako eskapistycznego ustnika do mówienia okropnych rzeczy (i tutaj ja wyglądam znacząco, choć nie na temat, na początku 2010 roku Deadpool komiksy).

Ale to nie jest coś, czego spodziewałbym się zobaczyć w każdym odcinku. Łagodniejsze emocje Ricka, takie jakie są, wydają się pojawiać tylko w najbardziej tragicznych sytuacjach (cokolwiek można o tym powiedzieć, cicha realizacja Ricka, kalkulacja i zemsta w Meeseeks and Destroy to jeden z moich ulubionych momentów dla postaci ) i zbyt częste chodzenie do tej studni grozi obniżeniem wartości tych momentów. Podobnie, fragmentaryczne ujawnienie jego przeszłych działań zapewnia punkty fabularne, nie czując się tanio i zachowuje tajemnicę Ricka bez bycia oklepanym, akt równowagi, którego nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak pisarze zachowują. Roiland i Harmon wspomnieli wcześniej, że zamierzają uczłowieczyć Ricka bez zmiękczania go, a jeśli osiągną tę równowagę przez resztę sezonu, powiedziałbym, że wszystko będzie dobrze.

Chcesz udostępnić to na Tumblrze? Jest na to post!
Vrai jest autorką queer i blogerką popkultury; są prawie pewni, że ta końcowa fala kalamburów nie może trwać wiecznie. Może. Możesz przeczytać więcej esejów i dowiedzieć się o ich fikcji na Modne akcesoria z folii aluminiowej , wesprzyj ich pracę poprzez Patreon lub PayPal lub przypomnieć im o istnieniu Tweety .