To! Nie jest! Sparta!: Na 300: Rise of an Empire

Czy robimy filmy w określony sposób, ponieważ myślimy, że to właśnie chce oglądać widzowie? Czy to słuszne, aby wybrać publiczność przed publikacją filmu i cholera, kto jeszcze odważy się go obejrzeć? Te pytania były tymi, które powodowały ból głowy po moim obejrzeniu 300: Powstanie Imperium . Morze machismo i tryskające szkarłatem, 300: Powstanie Imperium jest następcą bardzo chwalonego obozu 300 , wysoce fabularyzowana opowieść o trzystu spartańskich wojownikach, którzy oparli się niezwyciężonym siłom u Gorących Wrót. (Wciąż nie tak dobry jak Samuraj Jack odcinek z Spartan 300, barem, według którego należy oceniać wszystkie przedstawienia bitwy pod Termopilami, robotami minotaury i wszystkim.) Bardziej prosta historia wojenna, 300: RoaE nie jest tak zarozumiały, jak jego poprzednik. Jednak pomimo całej swojej bombastycznej i innowacyjnej krwi, 300: RoaE to obraz, który nie ma problemu z wyłączeniem części jego potencjalnej oglądalności. Może dokładnie wiedzieć, co to jest, ale nigdy nie próbuje poruszyć się ani o cal poza oczekiwaną.

Krwawe, niechlujne spoilery poza cięciem.

300: RoaE ma miejsce przed, wokół i po wydarzeniach 300 , który jest pokrótce podsumowany jako utwór, który choć niezbędny do końcowej akcji, nie wymaga zbyt wielu szczegółów. Opowiadane przez pozornie wszechmocną królową Gorgo (powracająca Lena Headey ), 300: RoaE zajmuje się grecką opozycją wobec najazdu tyrana Kserksesa, poczynając od zabicia króla Dariusza przez ateńskiego bohatera Temistoklesa ( Sullivan Stapleton ) i prowadząc dalej przez dojście do władzy syna Dariusza Kserksesa z rąk manipulacyjnej, błyskotliwej dowódcy marynarki wojennej Artemizji ( Ewa Zielona , sceneria przeżuwająca kolejne bajeczne Aleksandra Byrne stroje). Lwia część filmu to seria twórczych bitew morskich między imponującą flotą głównej złej Artemizji a mozaiką statków Temistoklesa, gdy nasz bohater stara się kupić wystarczająco dużo czasu dla greckich miast-państw – w tym niechętnej Sparty – na zjednoczenie się. i połącz siły.

Ale nikogo nie ma tu po Frank Miller wersja szybkiej i luźnej zabawy z historią. Chcesz akcji, wielkiej, krwawej akcji i 300: RoaE z pewnością zapewnia śmierć zarówno klasyczną, jak i niezwykłą. Głowy rozcięte na pół, mężczyźni podpaleni jako zamachowcy-samobójcy lub utopieni przez ich fanatycznego przywódcę; film ma to wszystko, a nawet więcej. Przyłapałem się na dziwnym technicznym narzekaniu, że większość krwi wyglądała na zbyt stworzoną przez CG, była zbyt ciemna, gęsta i galaretowata, a niektóre bardziej praktyczne efekty mogłyby naprawdę ożywić to miejsce. Ale 300: RoaE jest, być może na szczęście, nie przejmuje się żadnym realizmem, cechą, która przenika bezpośrednio do dramatycznej narracji. Jest mnóstwo stania na formacjach skalnych i wygłaszania przemówień na temat decyzji na polu bitwy, ale wydaje się, że nikt nie traktuje tego wszystkiego tak poważnie, jak w 300 . Chociaż niektórym może brakować tego niemal mitycznego rezonansu wydarzeń, ja znalazłem się wśród tych, którzy uznali to za nużące w… 300 i cieszył się z jego niedostatku tutaj.

Posiadanie stałych fragmentów tylko dlatego, że uważasz, że muszą tam być, nawet jeśli nie pasują, może spowodować drapanie się w głowę wśród widzów. Przynajmniej trochę drapiłam się w głowę, gdy przyszło mi do głowy to, co „pisarze fikcyjni nazwaliby seksem nienawiści między Artemizją i Temistoklesem. Powierzchnia sceny polega na tym, że Artemisia, rozpoznając prawdziwego równego sobie, próbuje uwodzicielsko przekonać pana Athens, by zmienił stronę i walczył u jej boku. Klasyczna, jeśli nie mamy charakteru, nie różnimy się tak bardzo, ty i ja, scena szybko przechodzi w energiczny stosunek. Oprócz obowiązkowej nuty seksualności w przesiąkniętym krwią filmie wojennym (jakby wszystkie obcisłe togi i lśniące piersi nie wystarczyły), ta scena służy dwóm innym celom. Jednym z nich jest potwierdzenie heteroseksualności krwistokrwistego, skądinąd niejednoznacznego bohatera, który nie ma żony i twierdzi, że jego jedyną prawdziwą miłością jest jego kraj i flota. Innym celem i być może główną podświadomą potrzebą tej sceny jest zapewnienie przypuszczalnej męskiej publiczności, która może być zagrożona autonomią, okrucieństwem i kompetencjami Artemizji, że nadal jest DTF, a konkretnie ich postacią zastępczą.

Jeśli oprócz krwi jest to jedna rzecz, która naprawdę wypełnia czas ekranowy w 300: RoaE , to znalezienie sposobów na dewaluację odważnej postaci kobiecej lub ogólnie kobiet. Kiedy miałem się osiedlić i cieszyć się cholernymi bzdurami przez dwie godziny, nie mogę powiedzieć, że byłem zaskoczony ogromną ilością gwałtu i gwałtu sugerowanego, który psuje skądinąd całkowicie absurdalną cechę. W tym, co może być drugim głównym ujęciem całego filmu, dwóch żołnierzy ciągnie kobietę topless. W całym filmie jest kilka innych podobnych przypadków, a także wizualne przedstawienie tego, co stało się z rodziną młodej Artemizji (gwałt i morderstwo, nie w tej kolejności) oraz ostre wycięcie sceny, w której rozbierający się mężczyzna zbliża się do przykuta młoda dziewczyna. Zbyt często słyszany argument, że, powiedzmy, gwałt jest realistyczną konsekwencją wojny, nie ma sensu tutaj, gdzie w krainie wnętrzności CGI, chwały, oszpecenia i kostiumów Alexander McQueen , realizm jest największym problemem. Nigdy, przenigdy nie słyszałem i ośmieliłbym się powiedzieć, że opuścili film myśląc, że scena gwałtu lub sugerowanego gwałtu została pominięta w filmie, że spodziewali się, że tam będzie, a tak nie było. . Gwałt ma być skrótem opisującym brutalność starożytnego świata, ale biorąc pod uwagę szalejącą przemoc całej reszty filmu, jawi się jako nieuzasadniony.

Nadużywanie gwałtu jako narzędzia dochodzi do głosu, jeśli chodzi o postać Evy Green. Jej historia jest taka, że ​​jej rodzina została zamordowana, a ona sama schwytana przez tych samych żołnierzy, jest przetrzymywana przez lata, pod ciężkim fizycznym znęcaniem, zanim zostanie wyrzucona na ulicę. Tam znajduje ją perski posłaniec ( Piotr Mensah ) i przeszkolony w sztukach walki. Nie trzeba dodawać, że zgwałcona lub zaatakowana w inny sposób dziewczyna, która staje się wojowniczką, jest zmęczona, stara i przesadzona. Służy ona między innymi przekazowi, że kobiety nie są z natury podatne na wojnę lub kompetencje w walce, ale muszą stać się taką poprzez cierpienie, bycie ofiarą tego czy innego rodzaju. Nasz bohater, Temistokles, nie potrzebuje takich wyjaśnień dla swojej waleczności; po prostu skłania się ku życiu żołnierza i starał się być najlepszy. My, jako publiczność, jesteśmy szkoleni, aby zaakceptować pragnienie walki męskiej postaci, ale przypuszcza się, że potrzebujemy traumatycznej historii, aby wyjaśnić, dlaczego kobieta zrobiła to samo. Królowa Gorgo radzi sobie pod tym względem nieco lepiej, ale to zemsta, której szuka jako wdowa, a nie jej początkowa tożsamość jako Spartan, skłania ją do działania pod koniec filmu.

300: RoaE to film, który chce zrazić część swoich potencjalnych widzów, aby odwoływać się do tego, co postrzega. Przyszedłem się bawić i byłem, ale kosztem mojej płci. Chociaż potrafię docenić film, który jest świadomy siebie, żałuję, że nie przeszkadza mu źle przemyślany biznesplan, aby zaspokoić zakładane fantazje docelowej widowni. Źle pomyślany, ponieważ nigdy nie widziałem ani nie słyszałem o filmie, który nakręcił mniej pieniądze poprzez bycie bardziej inkluzywnym. Równość w rzezi jest dla mnie w porządku, ponieważ zarówno mężczyźni, jak i kobiety są posiekani w 300: RoaE , w niekończących się sekwencjach bitewnych w zwolnionym/przyspieszonym tempie. Ale domaganie się wyjaśnienia jest potrzebne dla udziału kobiet w całej tej cholernej zabawie? Teraz to za daleko.