Nowe filmy Gwiezdne Wojny są nie tylko lepsze niż prequele… Mogą być lepsze niż oryginały

Daisy Ridley w Gwiezdnych Wojnach: Część VIII - Ostatni Jedi (2017)

Kolejny weekend, kolejne złe podejście do internetu, które doprowadza ludzi do szaleństwa. Wczoraj było ten artykuł z CNET to sprawiło, że śmiało twierdzono, że trylogia New Star Wars jest gorsza niż prequele. Jest to nagłówek typu clickbait-y, tak, ale punkty, o których mówi ten artykuł – że JJ Abrams i Rian Johnson mogą się czegoś nauczyć z beznadziejnej pracy George'a Lucasa za kamerą w trylogii prequelowej jest po prostu… niesłuszne. Na każdym znaczącym poziomie nowy Gwiezdne Wojny filmy są o wiele lepsze niż trylogia prequelowa. I pod pewnymi względami są lepsze niż oryginały.

Tak. Powiedziałem to.

Teraz. wiele krytyki nowej trylogii w kiepskim artykule dotyczy fabuły i bitów postaci z nowych filmów, ale argument autora opiera się na bardzo złym założeniu – głównie, że mówi o trylogii, która nie jest jeszcze ukończona . Przepraszam, stary. Nie możesz krytykować łuku Rey za brak koncentracji, jeśli nie wiesz, dokąd zmierza. Nie mamy pojęcia, jak skończy się nowy mędrzec, więc niesamowicie głupie jest porównywanie trzech filmów z prequeli lub oryginałów do dwóch filmów i zwiastuna. Przyznaje, że rzeczy takie jak pisanie i aktorstwo w nowych filmach są lepsze, a jednak nadal uważa za stosowne krytykować fabuły, które nie są kompletne.

A krytyka fabuł, które są kompletne, też jest zła. Autor przekonuje, że nowe filmy nie mają dramatycznej stawki i że nie mamy wielkich zgonów, takich jak Qui Gon w prequelach. Chyba spał, kiedy Han Solo został nadziany przez własnego syna w son Przebudzenie Mocy lub gdy Rey i Kylo nieoczekiwanie zabili czerwonego śledzia w wielkim złym Ostatni Jedi . Musiał też wymyślić wersję Mrocznego widma, w którym Qui Gon jest ciekawą postacią, a nie serią urządzeń fabularnych, które ukradły dziecko z jego domu i pozostawiły jego mamę w niewoli. Twierdzi również, że prequele mają dramatyczne napięcie, gdy z natury są z góry zdeterminowane, jak się kończą. Daj spokój.

Strażnicy szablonu galaktyki

To wszystko to zła wiara, bzdury słomianego człowieka. Porównania w artykule śmierdzą fanboyem wściekłości o tym, jak Gwiezdne Wojny jest teraz inna, a powierzchowność argumentów i oskarżeń pokazuje, że prequele w jakikolwiek sposób omijają nową trylogię. Trylogia prequelowa była zasadniczo złym fanfikiem stworzonym niezależnie przez człowieka, którego nie obchodziły emocje, fabuła ani wpływ. Były to nudne, dwugodzinne reklamy zabawek z drewnianymi dialogami, okropne aktorstwo, które wykorzystywały rodzącą się technologię CGI i technologię cyfrową, aby umieszczać postacie w środowiskach, w których wyglądały na tak martwe i fałszywe, jak to tylko możliwe.

Nowe filmy Stars Wars – w tym Łotr 1 i Tylko - wróć do solidnych, prawdziwych filmów i zabawnych, złożonych postaci, które stworzyły pierwsze Gwiezdne Wojny trylogia świetna. I zamiast wysysać życie z mitu i majestatu oryginałów, tak jak robią to prequele, wszyscy je ulepszają. Bohaterowie oryginalnej trylogii – filmu stworzonego dla dzieci jako Freddie Prize Jr. właśnie nam o tym przypomniała – to dosłowne archetypy rodem z Josepha Campbella. Są świetne, ale ostatecznie proste; i to jest w porządku. Ale postacie w tych nowych filmach są znacznie bardziej złożone i interesujące. Nawet stara postać dorosła i rozwinęła się w złożoności. Wszyscy w nowych filmach są bardziej niejednoznaczni moralnie i zbuntowani. Można powiedzieć… lepiej.

I nie są w większości biali i mężczyźni. Tak. Jedziemy tam. Różnorodność i progresywne ideały nowego Gwiezdne Wojny filmy umieszczają je Tysiące nad oryginałami (i prequelami). Jest więcej niż jedna kobieta . Jest więcej niż jedna kolorowa osoba. Te kobiety i osoby kolorowe mają agendę i nie tylko umrzeć ze złamanego serca lub służyć jako narzędzia fabularne lub zainteresowania miłosne. Cały sens nowej trylogii polega na tym, jak ważna jest zróżnicowana i demokratyczna siła.

Nostalgia jest bardzo miła dla oryginału Gwiezdne Wojny trylogia. Jest miły dla wszystkiego. Ale możemy coś pokochać (a uwierz mi, kocham stare filmy) i docenić jego wady. Nostalgia jednak nigdy nie była łaskawa dla prequeli. Musi istnieć jakiś rodzaj fandomowego syndromu sztokholmskiego, aby wymagający widz pomyślał, że podstawowa produkcja nowych filmów nie jest lepsza niż wszystko, co pojawiło się w przeszłości, ale prawdopodobnie jest to ten sam gniew, który widzimy ze wszystkich rodzajów z Gwiezdne Wojny fani, gdy stają w obliczu faktu, że ta seria nie należy już tylko do małych białych chłopców.

Tylko Moc należy do wszystkich, tak jak nudne mity i zasady starego zakonu Jedi musiały zostać zniszczone, tak samo pomysł, że George Lucas był jakimś niezrozumiałym geniuszem, którego trylogia prequelowa nie była niczym innym, jak podróżą ego, która błędnie zrozumiała wszystko, co był świetny w swoim pierwszym filmie. Lucas miał szczęście z Gwiezdnymi Wojnami i nadal miał szczęście, gdy pracował z innymi reżyserami przy Imperium i Powrocie Jedi.

Ale to JJ Abram, Rian Johnson i być może, co najważniejsze, Kathleen Kennedy, zdobyli to, co zadziałało w Gwiezdnych Wojnach i ulepszyli to, zdywersyfikowali i zdemokratyzowali. Ich filmy nie powstały tylko po to, by sprzedawać zabawki lub opowiadać suchą, niewzruszoną historię. Robili filmy, by zainspirować widzów – wszystko odbiorców. I dlatego, moim zdaniem, są lepsze niż wszystko, co było wcześniej.

(Zdj.: Lucasfilm/Disney; via CNET )

Chcesz więcej takich historii? Zostań subskrybentem i wesprzyj stronę !

— Mary Sue prowadzi ścisłą politykę komentarzy, która zabrania, ale nie ogranicza się do osobistych zniewag wobec ktoś , mowa nienawiści i trollowanie.