Papiery, proszę: gra o granicach, znaczkach i mojej rodzinie

hala i linia telefoniczna do owsa

Nie wiem jak postanowiłem zagrać Papiery proszę bez rozważania paraleli. Dlaczego ta gra, ze wszystkich gier w moim zaległości? Czy to była podświadoma rzecz? To naprawdę śmieszne, że o tym nie pomyślałem. To tak, jakbym naprawdę zapomniała, ile mojego życia zostało zdefiniowane przez pieczątki w paszportach, ile bezsennych nocy spędziłem martwiąc się tym samym.

Piszę to z domu mojego dzieciństwa w południowej Kalifornii. Przybyłem tu na zbieg wydarzeń, wśród których głównym była nabożeństwo żałobne mojej babci. Najpierw była imigrantką niemiecką, potem obywatelką USA. Pod pomnikiem mój wujek opowiadał o fotografii, na której moja babcia i jej siostra jako małe dziewczynki bawiły się na swoim podwórku. Zauważył, że gdybyś wtedy na nich spojrzał, trudno byłoby sobie wyobrazić, jak inaczej potoczyłoby się ich życie.

Mówił po części o Niemczech Wschodnich i Zachodnich.

Moi dziadkowie byli dziećmi, kiedy wybuchła II wojna światowa, urodzili się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Moja babcia dorastała w otoczeniu tej wojny i dorastała w czasie okupacji sowieckiej. Uciekła z Niemiec Wschodnich w latach pięćdziesiątych, po słodkich rozmowach o dobrych łaskach straży granicznej. Przeszła na drugą stronę. Dostała swoje papiery.

Moja mama znalazła te papiery kilka miesięcy temu, mój dziadek też, chociaż był Amerykaninem. Operacja Spinacz, głosi nagłówek. Na długo przed wydrukowaniem tych gazet mój dziadek został wcielony do armii niemieckiej pod koniec wojny. Niemcy kończyły się mężczyznami. Mój dziadek miał piętnaście lat. Cała jego klasa licealna została wepchnięta za działka przeciwlotnicze. Tylko dzieci, głodne i przestraszone. Ale po wojnie, po zachodniej stronie podziału, wrócił do szkoły. Uzyskał doktorat z matematyki, co sprawiło, że zainteresował się nim rząd amerykański. Zimna wojna wrzała od dekady, a Amerykanie przejmowali wszystkie niemieckie talenty inżynieryjne, jakie tylko mogli. Operacja „Spinacz” zwolniła mojego dziadka z munduru, który miał nosić, i sprowadziła go wraz z moją babcią do kraju, który pewnego dnia nazwali domem. Pracował przy programie Apollo, a później przy wahadłowcu. Wszystko dlatego, że ktoś w urzędzie zdecydował się dostarczyć nowy komplet dokumentów.

Nie istniałbym, gdyby nie ta decyzja.

Szybko do przodu do XXI wieku. Jeśli nie jesteś członkiem rodziny ani nie zajmujesz się wyspecjalizowaną dziedziną (jak, powiedzmy, nauka o rakietach), dostanie się do tego kraju to ciężki interes. Wiem o tym, ponieważ mój islandzki partner i ja spędziliśmy większą część ostatnich dziewięciu lat starając się być w tym samym miejscu. Jeszcze pięć miesięcy temu pary osób tej samej płci nie były uznawane przez amerykańskie prawo imigracyjne. Nawet gdybyśmy byli małżeństwem, nie mielibyśmy żadnych opcji. Nasza historia jest długa, ale wystarczy powiedzieć, że wiąże się z mnóstwem papierkowej roboty, lotnisk, odcisków palców, porad prawnych i rozłąki. Lata dzielą. Wiele z nich zostało uruchomionych przez mężczyznę, który nigdy nie był zadowolony z dokumentów mojej partnerki. Nie miało znaczenia, jak czyste były jej akta, jak dobre były jej intencje, ani to, że zgodnie z radą moje nazwisko zostało całkowicie pominięte. Z powodów, na które nigdy nie otrzymaliśmy jednoznacznej odpowiedzi, szybko złapał czerwony znaczek. W rezultacie mój partner nie był w Stanach od 2006 roku.

Ale drzwi otworzyły się w czerwcu, wraz ze śmiercią DOMA. Widziałem wiadomości, ale nie uderzyły mnie w pełni, dopóki nie dostałem gratulacyjnego e-maila od znajomego, który pracuje w kancelarii prawnej imigracyjnej. Przeczytałem jej słowa z mojego obecnego domu w Reykjaviku i płakałem. Mogłabym sprowadzić mojego partnera z powrotem na moją stronę świata.

Ten sam przyjaciel w przyszłym tygodniu wychodzi za mąż, a moja partnerka i ja uczestniczymy. Tutaj w Kalifornii. Poszedłem z moją partnerką do ambasady USA w Reykjaviku miesiąc temu, trzymając ją za rękę po przejściu przez wykrywacz metalu, sprawdzając dwukrotnie, czy mamy wszystkie właściwe dokumenty. Papiery od jej szefa, papiery od naszego właściciela, papiery z banku. Dokument ode mnie, w którym wspomniałem, że spotka się ze mną mój partner, wyjaśniający, że mieszkam i pracuję na Islandii i że nie mamy w najbliższym czasie planów przeprowadzki. Teraz mogę się zaangażować. Możemy istnieć.

Kobieta za ladą była dokładna, ale miła. Zadawała mnóstwo pytań i przepraszała, jak długo trwała kontrola odcisków palców. Była zadowolona z papierów. Tym razem nie było czerwonej pieczątki. Powiedziała mojej partnerce, że następnego dnia może odebrać wizę turystyczną.

Czy jest jakiś powód, dla którego mogliby mnie odesłać? zapytał mój partner.

Kobieta wyglądała na współczującą. Mogę dać ci wszystkie znaczki, jakie tylko mogę, powiedziała, ale zrobią, co zechcą.

Zanim ten post się pojawi, samolot mojego partnera nadejdzie. Zrobiliśmy wszystko poza pokładem i legalnie. Nigdy nie złamaliśmy żadnych zasad. Jednak od tygodni boję się, że celnik może być w złym humorze.

czy wybielająca manga się skończyła?

I przysięgam ci, choć to zaskakujące, nic z tego nie przyszło mi do głowy, gdy podjąłem przypadkową decyzję o grze Papiery proszę .

Gra określa się jako dystopijny thriller dokumentalny. Gracz, dzierżąc czerwone i zielone znaczki, decyduje o losie niedoszłych imigrantów do fikcyjnego kraju Arstotzka. Zasady wjazdu stają się z każdym dniem coraz bardziej skomplikowane. Cudzoziemcy wymagają pozwolenia na wjazd. Pracownicy potrzebują pozwolenia na pracę. Obywatele Kolechii wymagają pełnych skanów ciała. Pod koniec pierwszego tygodnia na moim biurku panował bezbożny bałagan — regulaminy, łapówki, karty odcisków palców, cytaty za przeoczenia. Nie mogłem nie zauważyć zestawienia mojego zagraconego miejsca pracy ze sceną pokazaną w ramce powyżej – czysty widok z lotu ptaka na mój punkt kontroli imigracyjnej, z pustą przestrzenią po obu stronach. Wszystkie te zasady tylko po to, by przejść z jednej strony budowli na drugą. Im dalej się cofasz, tym bardziej staje się to absurdalne. Wyobraziłem sobie unoszenie się nad planetą, spoglądanie w dół na kontynenty o wiele mniej podzielone, niż można by sądzić na mapach, biorąc pod uwagę zasady poruszania się po przestrzeni, którą z łatwością mógłbym pokryć kciukiem.

A jednak grałem według zasad. Mój syn umierał z głodu, a moja żona była chora, a gdybym schrzanił, zostałbym potrącony z pensji, której potrzebowałem na jedzenie i lekarstwa. Zignorowałem prośby kobiety z wygasłym pozwoleniem na wjazd, która nie widziała syna od sześciu lat. Twój syn, pani? Mój syn. Po prostu wykonuję swoją pracę.

Myślałem o tym zdaniu wiele razy, choć ze zmianą zaimków. Spędziłem niezliczone godziny na lotniskach. Mogę Ci powiedzieć, jak różni się bezpieczeństwo, w zależności od tego, dokąd lub skąd lecisz. Różne rodzaje pytań, typowa długość linijek, dokładność lustrowania. Zawsze uśmiecham się podczas przechodzenia przez punkty kontrolne i staram się mówić spokojnie. Podporządkuję się tak szybko, jak mogę. Ona po prostu wykonuje swoją pracę, mówię sobie, gdy nieznajomy przesuwa grzbietami dłoni po moich piersiach. A potem, gdy gniew zaczyna wkradać się, rzecz, która zawsze mnie uspokaja: nie rób tego. Nie stać Cię na kolejny bilet. Musisz wracać do domu.

Przyglądałem się, jak ludzie w grze spełniają się równie cicho. Walczyłem z mdłościami, gdy oglądałem nagie zdjęcia ciał obcych. Kiedy nie zastosowali się, zatrzymałem ich. Zatrzymywałem więcej osób za mniejsze przewinienia po tym, jak jeden ze strażników obiecał obciąć mnie premią, jaką otrzymał za dokonywanie aresztowań. Czułem się złośliwy wobec błędów — nie, nie wobec samych błędów, wobec ludzi, którzy je popełnili. Co za banda idiotów. Jak mogli nie znać zasad? Są takie jasne! Czułem się zadowolony z mojej niezasłużonej mocy, gdy trzasnąłem czerwoną pieczątką. Zadufany i brzydki. Wydrążony.

Papiery proszę pokazał mi, że moje poczucie współczucia można zgrabnie przezwyciężyć odpowiednim zestawem nacisków. Wystarczyła karta wyników i wyimaginowany kontekst. Nienawidzę tego, co to o mnie mówi, chociaż jest to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Nie ma tu potworów. Tylko ludzie, przestrzegający zasad.

Zginął mój syn, moja żona i reszta rodziny. W rezultacie straciłem pracę. Obywatele mają budować silne rodziny. Chwała Arstotzka.

Następnym razem grałem inaczej. Stałem się jeszcze pilniejszy, pilnie przestrzegając zasad — ale nie z posłuszeństwa. Widzisz, moja pensja w grze zależy od tego, ile osób przetwarzam. Jeśli przetwarzam dużo osób i nie popełniam błędów, to zarabiam więcej. Jeśli zapłacę więcej, mogę sobie pozwolić na kary za robienie zamierzony błędy. Jak wpuszczenie żony uchodźcy, którego właśnie przesłuchałem, mimo że nie miała pozwolenia na wjazd. Jakby odesłać człowieka zamieszanego w handel ludźmi, mimo że wszystkie jego dokumenty były w porządku. Jak przyznanie się do kobiety, której płeć nie zgadzała się z tą wydrukowaną w jej paszporcie. Ciche, małe miłosierdzie, wszystkie wyrachowane, wszystkie niebezpieczne. Nadal martwiłam się o mojego syna. Ale martwiłem się też o przyszłość, którą trzymałem w rękach. Ścieżki nie przejechały, kostki domina ustawione w jednej linii.

Kiedy stemplowałem, skanowałem i pozwalałem, by wszystko się wyślizgnęło, zdałem sobie sprawę, co robię. Pracowałam nad biurokratycznymi dramatami, które ukształtowały moje życie. Zastanawiałem się, czy mężczyzna, który pomagał mojej babci, wpadł w kłopoty. Zastanawiałem się, czy mężczyzna, który odrzucił wnioski mojej partnerki, miał syna.

Becky Chambers pisze eseje, science fiction i inne rzeczy o grach wideo. Jak większość internautów, ma Strona internetowa . Można ją również znaleźć na Świergot .