Gwiezdne wojny: Ostatni hejterzy Jedi dostają dokładnie to, czego chcieli, od tego, jak powinno się skończyć

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi był dość polaryzującym filmem. Niezależnie od tego, czy ma tylu krytyków, jak wskazuje prawdopodobnie mylący wynik publiczności Rotten Tomatoes, wydaje się, że ci, którym się nie podobało, naprawdę nie lubił tego, z wieloma konkretnymi rzeczami, które chcieliby, aby były traktowane inaczej. Ci ludzie mają szczęście: Ostatni Jedi wydanie Jak to powinno się skończyć zajmuje się prawie wszystkimi tymi rzeczami.

Ale też subtelnie kpi z niektórych skarg, które mogą zostać utracone na niektórych widzach, którzy są zaabsorbowani poczuciem, że to potwierdziło ich punkt widzenia. To nie przypadek, że jęczący, zły Kylo jest tym, który narzeka na nigdy wcześniej nie widziane zdolności Luke'a. Kiedy Rey dowiaduje się, że jest Kenobi, Anakin pojawia się, aby dołączyć do zabawy, jaką są sensowne relacje rodzinne, a sprawy dość szybko stają się głupie. Snoke dostaje jego ważna historia , ale jest to niewiarygodnie nieistotne dla tego, co faktycznie dzieje się w filmie. Plan ucieczki z Pierwszego Porządku jest dosadnie wyjaśniony, aby zapobiec zamieszaniu Poego, ale Poe był również jedynym, który zakładał, że nie ma planu i przede wszystkim wariował.

Film, który okazał się bardziej podobny, mógł prowadzić do mniejszej liczby kłótni, ale to niekoniecznie oznacza, że ​​byłby lepszym filmem.

(polecany obraz: zrzut ekranu)